Podróżując z aparatem, a już szczególnie wędrując po górach, borykałam się z odwiecznym problemem pakowania i wyciągania go z plecaka przy każdym przyjemnym kadrze. Po kilku takich operacjach podczas każdego wyjścia w końcu poddaję się i rezygnuję z być może najciekawszych ujęć dnia. Powód? Strata czasu podczas ściągania i zakładania plecaka i wątpliwa wygoda użytkowania szelki dostarczonej przez producenta (bez względu na markę). Zakładając pasek pod plecak dostajemy znacząco ograniczony zakres ruchu a przesuwanie go to mordęga. Zakładając na plecak aparat obija się o wszystko co mamy na sobie a przewieszony na bok przeszkadza w użytkowaniu kijków (gratis często pozostawia ładne siniaki).
Częściowo rozwiązałam ta zagwozdkę kupując pasek z przesuwaną klamrą. Zasięg ruchu poprawił się znacząco, pozostał problem z obijaniem, ale było to dla mnie wystarczające rozwiązanie… do czasu aż u jednego z fotografów Akademii Górskiej zauważyłam uchwyt montowany na szelce plecaka.

Capture Pro firmy Peak Design, bo o nim mowa, składa się z dwóch części: bazy mocowanej na dowolnym pasku o szerokości do 7.3cm i kostki wkręcanej w gniazdo statywowe aparatu. Całość zbudowana jest z aluminium i sprawia bardzo solidne wrażenie. W zestawie otrzymanym od producenta znajduje się ponadto pokrowiec, mały imbus (konieczny do montażu na aparacie) oraz zestaw śrubek do statywów Manfrotto ze złączem RC2 (uchwyt jest z nim kompatybilny, jednak na stronie producenta warto sprawdzić, które modele statywów są z tego wyłączone).

Uchwyt zamontowałam na próbę na 40-litrowym plecaku z dosyć gruba szelki – operacja wymaga kilkominutowej walki ze ściśnięciem jej aby pasowała w bazę (istnieje możliwość dokupienia dłuższych śrub do montażu). Testując uchwyt warto najpierw założyć bazę na szelce i dopiero po sprawdzeniu, czy nam odpowiada i nigdzie nie uwiera podpinać aparat – płytka łatwo się rysuje i ewentualny zwrot do sklepu może nie być możliwy.
Uchwyt Capture występuje w kilku wersjach – zdecydowałam się na najdroższy (cena w PLN to ok 279zł), ale i najbardziej solidny wariant, aby nie martwić się o ewentualne urazy w trakcie intensywnego użytkowania. Zakładając mniejszy czy lżejszy sprzęt spokojnie wystarczy jedna z kilku podstawowych (i tańszych) wersji. Mając skromniejszy budżet można wypróbować któryś z podobnych projektów: B-Grip, czy nawet podróbkę Capture Pro z Chin.
Testy na sucho, spacerując po mieszkaniu, wypadły pozytywnie – w najbliższym czasie badania w terenie.