3 pagóry w Beskidzie Wyspowym, na szybki szpil niedaleko od Krakowa.
Tegoroczny październik utrzymuje się tak ciepło, słonecznie i kolorowo, że nie miałam żadnych skrupułów, aby kilka dni z urlopowej puli wykorzystać na napawanie się prawdziwą, piękną polską jesienią w terenie.
Nie chcąc jechać zbyt daleko od Krakowa – bo dzień już krótki, paliwo kosztowne, a czasu nie za wiele – jadę w Beskid Wyspowy, na jeden ze szlaków, który ciekawił mnie już od jakiegoś czasu, a nigdy nie było okazji, aby tam wbiec. Moim celem pada żółty szlak turystyczny z Rabki-Zarytego na szczyt Lubonia Wielkiego, prowadzący przez największe gołoborze w Wyspowym – Perć Borkowskiego. Rzeczony imiennik (dokładnie Stanisław Dunin-Borkowski) był budowniczym i wieloletnim gospodarzem schroniska PTTK na Luboniu.
Podszczytowa część szlaku, czyli rzeczone gołoborze, swoim wyglądem bardziej przypomina tatrzańskie piargi niż klasyczne beskidzkie lasy i krzaki (ale bez obaw, te występują w nadmiarze na większości trasy).
Pod schroniskiem pusto jak makiem zasiał – miałam wrażenie, że najzwyczajniej w świecie gospodarz zamknął interes i zszedł w dolinę z powodu braku ruchu turystycznego, ale gdy już zjadłam i wypiłam co miałam, w środku dało się słyszeć zamykanie drzwi i tupanie po schodach. Jednak było tam jakieś życie – być może obudziło się o 11 ;)
Na dół ruszam szlakiem niebieskim – dużo luźnych kamieni i głębokie wąskie koryta (skutki roztopów i opadów) znacząco utrudniają zbieg, więc w sumie większość schodzę. Na szlaku pojawiają się też pierwsi turyści – i jedyni, których spotkałam tego dnia. Łącznie pewnie z 8 osób.
Po zejściu do Zarabia lecę dalej niebieskim na wzgórze po przeciwnej stronie – nigdzie się nie spieszę, przewyższenia trochę za mało, a dzień taki piękny, więc żadna inna decyzja nie mogła tam zostać podjęta.
Pomijając wszędobylski motocrossowy bieżnik (lokalsi na bogato rozjeżdżają tutejsze tereny) nie spotkałam żadnych śladów turysty czy rowerzysty, więc chyba nieczęsto ktoś się tu zapuszcza. A szkoda – na pierwszym wzniesieniu (Polczakówka lub Królewska Góra, 588m n.p.m.) znajduje się solidna wieża widokowa, z drugiego (Grzebień, 677m n.p.m.) zaś otwiera się szeroka panorama na południe. O tej porze dnia już nie było ich widać, ale z rana (z Perci) dokładnie widziałam tatrzańskie szczyty.
Pro top: poniżej Lewiatana na Zarabiu znajduje się ogólnodostępny parking turystyczny – nie wiedząc tego wcześniej zaparkowałam na kościelnym parkingu, więc w przypadku braku miejsc można uderzać i tam.
Dystans: 12kmPrzewyższenie: 850m [osm_map_v3 map_center=”49.636,19.994″ zoom=”13″ width=”95%” height=”500″ map_border=”medium solid blue” file_list=”../../../../wp-content/uploads/2019/10/2019.10.20_lubon_wielki.gpx” file_color_list=”red”]